wtorek, 25 marca 2014

o niczym

Postanowiłam sobie że będę pisać posty co 3 dni bo tak chodze do pracy i tylko wtedy mam na to czas. Nic z tego jednak nie wyszło. Najpierw Łucja złapała zapalenie oskrzeli a potem był brak weny. Teraz też w sumie nie ma oczym pisac. Tydzień temu odwiedziła nas siostra z Rzeszowa. Ale nie było jakoś wiele okazji do rozmowy. Musimy sie z Łucją w końcu do niej wybrać to może wtedy będzie więcej możliwości. No mimo że moje dziecko ma już prawie dwa lata, to jednak tak sie jeszcze chyba podświadomie boje z nią gdzieś sama jechać. Nie to że sobie nie poradze i nie chodzi mi o jazde samochodem, tylko o podróż pociagiem, autobusem lub samolotem. Najbardziej obawiam sie ciagnięcie za sobą bagażu. No bo weź idź sobie z walizką lub torbą, która waży dajmy na to 10 kg, plus do tego torebka z podstawowymi rzeczami i jeszcze dziecko na ręku, bo akurat się zbuntowało i nie pójdzie samo. No ciężko by było. Ja nawet do centrum handlowego nie lubie jeździć sama, bo Łucja dostaje normalnie szału jak wchodzi do takiej galeri, czy wiekszego sklepu. Wtedyto nie wiadomo czy robić zakupy, czy szukać dziecka. Już się tak przyzwyczaiłam, że raczej wszędzie jeździmy razem z naszym tatusiem. Ale musze sie kiedyś przemóc i pojechać sama, odpocząć.
W ten weekend znowu był dziadek. Nie mógł się nacieszyć wnuczką, a Łucja nim. Ciągle było tylko "dziadziuś choć bawimy " i dziadek chcąc nie chcąc musiał iść. Poraz kolejny mówił żebyśmy przyjechały do niego. W końcu musimy bo już mi sie tęskni za Norwegią. Dawniej co roku sie było, jak nieczęściej, a teraz już 3 lata miną.
Oprucz tego wreszcie wyciagnęłam mojego męża do IKEI i dzięki temu mam wreszcie normalną podłoge na balkonie. Rok czekał, ale w tym roku musi juz wygladać ładnie żebyśmy z Łucją miały gdzie w lecie przesiadywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz