wtorek, 21 stycznia 2014

bajki na DVD

Przeczytałam dzisiaj w broszurce którą gdzieś, nie wiadomo gdzie znalazła moja 20 miesięczna córcia, że dzieci w jej wieku nie powinny ogłada bajek ponieważ i tak nic z nich nie rozumieją, a tylko tracą przed nimi czas, który powinny poświęci na rozwijanie swoich zdolności manualnych. Jakoś nie potrafie się z tym zgodzić. Bo po pierwsze mam takie nie duże dziecko, jeszcze nawet niemowlę i ono bardzo chętnie ogląda bajki. Wiem wiem, każdy maluch zapatrzony jest w telewizor bo tam tyle kolorowych obrazków, ale moja dziecina jest inna. Ją średnio interesują bajki puszczone w tv. Od 19 miesiąca ogląda filmy długometrażowe Disneya. Też byłam w szoku kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją siedząca przed taki filmem, ale ją to naprawdę ciekawiło a co lepsze dobrze wiedziała co się w tej bajce dzieje. Pierwszą taka Bajką był Bambi2. Siedząc przed ekranem potrafiła reagowa na każdą sytuacje w filmie. Nauczyła się imion bohaterów i potem widząc ich krzyczała po imieniu. Potrafiła opowiedzieć że Bambi został z tatusiem, że wołał mamo a mamy nie było i że goniły go złe pieski. Kiedy trzeba śmiała się a kiedy było trochę strasznie oglądała z przerażeniem co będzie dalej. Ale tak jak powtarzam na wszystko reagowała, więc bez większych moich wyjaśnień wiedziała co się dzieje, a tu Ci napiszą że takie dziecko nic nie łapie. Oczywiście tez nie jestem za częstym oglądaniem telewizji, ale matka też musi mieć kiedyś trochę spokoju.  Żeby ugotować obiad, trochę ogarnąć dom, bez robienia większego bałaganu, a często tak się to kończy przy sprzątaniu z dzieckiem, więc dla świętego spokoju puszcza mu tą bajkę. Tylko trzeba dobrze wybierac, nie można puszczac byle badziewia, tylko bajki spokojne, które też mogą czegoś nauczyć.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rodzeństwo...???

Coraz częściej ostatnio myślę o drugim dziecku. Nie wiem czemu. Do tej pory nie brałam w ogóle takiego scenariusza pod uwagę miała być tylko moja dzidzia jedna jedyna i tyle. Ciągle powtarzałam że nie mam potrzeby, ze nie będę potrafiła kochać drugiego tak jak ją, ale ostatnio coś mi się zmienia. Może to przez moje inne podejście do życia, przez przystosowanie się w końcu do tego co jest, przez problemy innych, które pokazują mi że może  być gorzej i że u mnie naprawdę nie jest aż tak źle. W każdym razie myślę o tym coraz częściej, zwłaszcza gdy widzę takie maluszki w wózkach, to mi się tęskni za takim małym bobasem. Moja nie jest jeszcze taka duża ale zaraz skończy dwa latka i potem ani się obejrzę i pójdzie do szkoły. No i faktycznie jest źle jak się tak nie ma nikogo, sama dobrze wiem bo mam dużo rodzeństwa i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Zawsze mogę się do nich zwrócić w każdej sprawie. Dlatego nie chce chyba robić tego mojej córci, żeby była sama, żeby musiała liczyć na łaskę obcych tylko żeby miała kogoś bliskiego z rodziny. Nie jest źle bo już biorę taką opcje pod uwagę, a do nie dawna w ogóle nie było o czym ze mną rozmawiać. Było nie i już, ale teraz coś się we mnie zmienia, coś pęka. Ten czas tak szybko leci. Nie mogę się na patrzeć na Małą jak szybko się rozwija, jak szybko się uczy wszystkiego. Postanowienie ma takie jeśli pomysł żeby zrobić Małej rodzeństwo nie przestanie mnie męczyć prze pół roku, to się zdecyduje i wtedy coś pomyślimy. Wcześniej nie chce, wiem jak było z Małą kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży, nie byłam na to jeszcze gotowa psychicznie i przez to wszystko mnie bardzo dołowało. Na szczęście Mała nie przejęła po mnie tych złych emocji. Jest dzieckiem żywym wiecznie uśmiechniętym, ciekawym świata i ludzi. Dlatego decyzja o drugim dziecku jest dla mnie taka trudna. Wiem że muszę być pewna swojej decyzji bo inaczej nie podołam takiemu wyzwaniu. Eh dlaczego dzieci nie mogą pozostać dłużej takie małe.

piątek, 3 stycznia 2014

Szczęśliwego nowego!

Założenie tego bloga było w moich planach już przynajmniej od roku. Nawet zaistniał po czym został usunięty, ale teraz się zawezmę i nie poddam tak łatwo. Już od ponad miesiąca się zbierałam żeby go stworzyć i oto jest. Przez ten czas w mojej głowie kotwiło się mnóstwo pomysłów na posty, wszystkie związane z aktualnymi sytuacjami w moim życiu i problemami które jako matka i żona zauważam dopiero teraz. Wiem na pewno że będą tu głównie moje przemyślenia, bo od jakiegoś czasu właśnie odczuwam silną potrzebę podzielenia się z kimś tym co myślę i czuje. I to będzie takie wyrażenie mnie w jakiś sposób, tym kim jestem, kim byłam, kim się staję dzięki dziecku.
Nie chce zaczynać pierwszego postu od dramatu jaki się rozgrywa w moje głowie od wczoraj, zostawię to na kiedy indziej bo na pewno wróci. A dziś napisze o postanowieniach noworocznych, no bo w końcu mamy od 2 dni nowy 2014 rok. Mam ogromną nadzieję ze będzie lepszy niż ten poprzedni, chociaż wiem że ta nadzieja jest złudna. Co roku tak sobie powtarzam i niestety każdy następny rok zaskakuje mnie jakimiś jeszcze gorszymi rzeczami niż poprzedni. Może to kwestia tego ze dorastam, że moje życie już nie jest tak błogie jak w dzieciństwie i muszę z wieloma przeciwnościami losu radzić sobie. A ja niestety nie jestem typem który lubi zmiany, zwłaszcza te o których nie do końca sam decyduje i może przez to każdy kolejny rok jest dla mnie w jakiś sposób rozczarowujący. Ale żeby nie było tak melancholijnie to wróćmy do tego że ja naprawdę mam nadzieję ze ten rok będzie lepszy. Nie tylko dla mnie ale tez dla całej mojej rodziny  i nie mówię tu tylko o moim mężu i dziecku, ale tez o rodzeństwie które jest dla mnie naprawdę bardzo ważne. Mam nadzieję ze spełnią się ich marzenia i poradzą sobie z wszystkimi trudnościami. Ja w tym roku wielu postanowień nie mam tylko te realne do spełnienia, no może z kilkoma trochę przyfantazjowałam, ale może jeśli się zmogę to mi wyjdą. Na pewno chciałabym do Świąt Wielkanocnych wreszcie wykończyć mój salon z kuchnią, żebym czuła się w nim nareszcie dobrze, a to może być trudne biorąc pod uwagę fakt że mam problemy z oszczędzaniem i manie kupowania nowych rzeczy memu dziecku, ale spróbować warto. Drugim ważnym postanowieniem jest pójście w końcu na te upragnione studia, bez wyrzutów sumienia że zostawiam dziecko, że jestem wyrodna matka bo nie poświęcam mu całego czasu itd, i najważniejsze ruszyć tyłek z domu i zrobić coś ze swoim życiem, mieć jakiś plan na siebie, żeby wreszcie poczuć się szczęśliwą, bo chyba każdy o tym marzy. Tyle w sumie z moich postanowień tych w miarę realnych do zrealizowania.O innych chyba nie ma sensu wspominać bo są te same co roku, czyli jak zwykle zadbać o siebie, podszkolić język, realizować się.
Na koniec naprawdę szczerze życzę dużo szczęścia i miłości (bo ta jest najważniejsza) w tym nowy roku!